Ewa Koziatek-Maślanka z WNS: Żałobę każdy przeżywa inaczej
Jak możemy pomóc komuś, kto doświadczył nagłej śmierci bliskiego? Czy istnieje coś takiego jak „pierwsza pomoc" w takiej sytuacji i czy ta pomoc jest inna, gdy ktoś się z możliwym odejściem oswoił np. przez ciężką chorobę bliskiego?
Każde odejście bliskiego jest bardzo trudne. Jednak, kiedy mamy do czynienia z terminalnie chorą osobą, to mamy czas na przygotowanie się do czyjegoś odejścia. Sam moment odejścia będzie zaskakujący, ale jest w tym czas na pozałatwianie różnych spraw i wypowiedzenie różnych słów, które się nosiło w sercu, a nie było odpowiedniej chwili, by je wypowiedzieć. To jest zupełnie inne doświadczenie niż nagłe odejście kogoś bliskiego na skutek np. wypadku komunikacyjnego czy w wyniku udaru lub zawału. Te okoliczności będą wpływały na proces żałoby. To, co możemy robić, będąc osobami towarzyszącymi, to dawać naszą otwartość i uważność. Dla kogoś tą pierwszą pomocą będzie zrobienie obiadu czy herbaty. Ktoś może będzie potrzebował rozmowy i ciągłego wracania do tematu osoby zmarłej czy też okoliczności, które mają miejsce. Inna osoba może potrzebować ciągłego analizowania tego, co się wydarzyło i tego „co by było, gdyby”, np.: „A gdyby wyszedł z domu 5 minut później...może by żył”. To są tylko nieliczne przykłady reakcji na nagłą i niespodziewaną śmierć bliskiego. Można nawet zaryzykować tezę, że ile osób, tyle odcieni reakcji na taką sytuację.
Czyli ważna będzie uważność.
Tak, a także ważne jest zrezygnowanie z naszej wizji pomagania i przeforsowywania naszego sposobu przeżywania żałoby. Nie mówmy: „No daj spokój, nie można tak tęsknić! Już minęły dwa tygodnie!”. Gdy towarzyszymy komuś, kto przeżył stratę, ważna jest m.in. ta uważność, obecność, a także otwartość, o której mówiłyśmy wcześniej.
A jak możemy pomóc sobie, jeżeli to my doświadczamy nagle straty?
Pierwszą pomocą też może być uważność i otwartość na siebie, a także czułość wobec siebie. Nie jest to łatwe, ale wydaje się konieczne, by zaopiekować się sobą w tym trudnym okresie. Warto wtedy zredukować swoje wewnętrzne standardy na rzecz „bycia przy sobie”. Warto też wtedy pomyśleć o tych, którzy mogą nam towarzyszyć, „by się nami zaopiekować”. Skorzystanie z pomocy „kolektywu” czasami może przybrać bardzo konkretną pomoc. Ktoś zrobi jedzenie, ktoś wyprowadzi psa, gdy my chcemy spędzić dzień w łóżku. Jednocześnie będzie to sygnał: „Jestem, widzę twój ból. Jestem gotowy ci pomóc, pomogę ci się ukoić”.
Z drugiej strony, dobrze jest też pamiętać, że mamy część zdroworozsądkową, która podpowiada, że oprócz straty i żałoby, mamy też bieżące sprawy, które wymagają załatwienia. Mamy np. zobowiązania pracownicze, rodzinne, ekonomiczne i inne. Dobrze wtedy łączyć nasze przeżywanie straty z byciem zakorzenionym w świecie, chociaż w pierwszym etapie nie jest to łatwe.
Często słyszymy, że poszczególne etapy żałoby każdy przeżywa inaczej. Jakie objawy przeżywania straty, u kogoś i u siebie, powinny nas zaniepokoić i skłonić do szukania pomocy u specjalisty?
Bardzo rozpowszechniona jest teoria etapów żałoby wg Kübler-Ross, gdzie wskazano, że mamy etap zaprzeczenia, gniewu, targowania się, depresji, akceptacji. Teraz coraz częściej odchodzi się od tego modelu. Niektórzy mogą przechodzić żałobę w wymieniony wyżej sposób, ale inni – zupełnie nie. To jest bardzo indywidualne. Natomiast na pewno należy zwrócić uwagę na nagłe zmiany dotychczasowego funkcjonowania czy zwiększoną intensywność przeżyć. Jeżeli w ogóle jestem osobą lękową, ale w związku z nagłą, nieprzewidzianą stratą zaczynam jeszcze bardziej wszystko i wszystkich kontrolować, przewidywać wszystkie możliwe opcje wydarzeń i nie mogę się w tym zatrzymać, to powinny się zapalić lampki ostrzegawcze, że to przeżywanie nadmiarowe. W takiej sytuacji trzeba pomocy specjalisty. Prawdopodobnie też lekarza psychiatry, bo sama pomoc psychologiczna przy takim nasileniu objawów może nie wystarczyć.
Rozumiem, że w pierwszym etapie straty nie powinno niepokoić to, że osoba nie ma apetytu, nie wychodzi z łóżka, nie dba o higienę.
Takie objawy zazwyczaj powinny niepokoić, ale w pierwszych dniach po doświadczeniu utraty (a niektórzy mówią, że dopiero po pogrzebie, gdy „wszystko się uspokaja”) możemy obserwować takie zachowania (jako osoby towarzyszące) lub je przeżywać (jako „żałobnicy”). Jeżeli jednak taki stan trwa dłużej niż dwa tygodnie, dobrze jest skonsultować się ze specjalistą w zakresie zdrowia psychicznego.
Czy każda nagła strata wiąże się z doświadczeniem traumy?
To dobre pytanie. Jest cały nurtbadań, które pokazują, że samo doświadczenie trudnego, przekraczającego nasze zasoby wydarzenia nie musi przerodzić się w doświadczenie traumy, czy mówiąc klinicznie – w zespół stresu pourazowego. Jeżeli mamy doświadczenie trudne, związane z utratą życia kogoś bliskiego, ale z drugiej strony otrzymujemy wsparcie w dobrych, kojących relacjach, mamy jakieś zasoby własne, to doświadczenie utraty nadal będzie dla nas bolesne, ale nie będzie eskalować. Jeżeli nam tego zabraknie, to wydarzenie kryzysowe, którego doświadczamy w śmierci, może zamienić się w traumę. W takiej sytuacji bardziej eksponowane u osoby w żałobie będą objawy napięcia, niepokoju jak np.: tendencja do unikania wszystkiego, co łączy się ze śmiercią, reakcje organizmu (np. bicie serca, potliwość, drżenie rąk, bezsenność itp.) na bodźce, które będą kojarzone ze stratą, dobra pamięć niektórych aspektów zdarzenia, a zupełna niepamięć innych. To są objawy zespołu stresu pourazowego (PTSD). Ale to nie jedyne zaburzenie czy trudność, które może dotknąć osobę po nagłej i niespodziewanej śmierci bliskiego. Czasami, głównie u młodych ludzi, mogą pojawić się takie objawy jak drażliwość, wzmożona aktywność, podwyższony nastrój. Osoba taka sprawia wrażenie, że nic trudnego w jej życiu się nie wydarzyło. Można wtedy pomyśleć, że osoby te tak bardzo boją się żałoby i związanych z nią trudnych uczuć, że, aby przetrwać, muszą zrobić coś dla zupełnej przeciwwagi. Wtedy nie mają czasu, są zbyt zajęci, zbyt aktywni, żeby mieć przestrzeń na żałobę. Jak widać więc, w sytuacji nagłej śmierci bliskiego, żałoba może przebiegać zupełnie inaczej niż wyobrażenie żałoby przyjęte dla danego kręgu kulturowego czy religijnego.
Przeżywaniu nagłej śmierci kogoś bliskiego będzie poświęcona pani prelekcja na seminarium „Spotkanie ze śmiercią i żałobą”, które 14 listopada organizują Katedra Psychologii Klinicznej, Rozwoju i Edukacji UWM oraz Uniwersyteckie Centrum Wsparcia z Ośrodkiem „Empatia”. Czego się na niej dowiemy?
Zachęcam, żeby przyjść i posłuchać wszystkich wystąpień na seminarium. Każdy może przekazywane treści odczytać na swój, indywidualny sposób i zrobić z tego użytek. Myślę też, że warto przyjść także wtedy, gdy doświadczenie straty było już dawno. Świadomość pewnych mechanizmów i ruchów wewnętrznych aktywowanych w czasie konfrontacji ze śmiercią może sprawić, że będziemy w stanie lepiej tę żałobę poukładać, a czasami może dopiero ją przeżyć.
Czy można rzeczywiście poradzić sobie ze śmiercią kogoś bliskiego? Na tyle, żeby funkcjonować może nie jak przed stratą, bo życie będzie już inne, ale tak, by mieć dobrą jakość życia po doświadczeniu straty?
Absolutnie tak. Przejście żałoby, czyli proces dojrzewania do życia mimo żałoby, kończy się uznaniem straty, uznaniem też tego, co ta osoba zmarła wniosła w nasze życie. Możemy sobie wyobrazić, że osoba zmarła była jednym z korzeni, które nas zasilały. Ten korzeń z jakiegoś powodu został nam odebrany. To, co nam wyrosło, kiedy ten korzeń z nami był, jest w nas i na nas wpływa. Możemy wtedy odczuwać wdzięczność do zmarłego za to, co z nim doświadczyliśmy, za to, co po sobie pozostawił. Zazwyczaj właśnie po tym rozpoznajemy koniec procesu żałoby. Widzimy wtedy, że strata równoważy się z chęcią życia. Cytując słowa piosenki Budki Suflera „Jest taki samotny dom”: „A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”. I tego powrotu do „dnia” życzę wszystkim, przeżywającym „noc”, zapraszając jednocześnie na seminarium.
Rozmawiała Anna Wysocka
fot. Janusz Pająk
Mgr Ewa Koziatek-Maślanka jest specjalistką psychologiem klinicznym i certyfikowaną psychoterapeutką Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Pracuje w Katedrze Psychologii Klinicznej, Rozwoju i Edukacji na Wydziale Nauk Społecznych UWM, gdzie prowadzi zajęcia m.in. z psychologii klinicznej. Interesuje się psychoterapią w nurcie psychodynamicznym, psychosomatyką, traumą relacyjną i transgeneracyjną. Prowadziła grupy wsparcia dla osób w żałobie.
-------------
Seminarium „Spotkanie ze śmiercią i żałobą” odbędzie się 14 listopada 2025 w Auli Teatralnej na Wydziale Humanistycznym. Początek o godz. 15:00. W programie prelekcje, spektakl teatralny i warsztaty. Wydarzenie organizują Katedra Psychologii Klinicznej, Rozwoju i Edukacji UWM oraz Uniwersyteckie Centrum Wsparcia z Ośrodkiem Pomocy Psychologicznej i Psychoedukacji „Empatia”. Patronat ma Instytut Dobrej Śmierci.


